top of page

Nasza twórczość - Nowe życie Claudii Verges [ciąg dalszy]


Borys, nieświadomy panujących nastrojów kontynuował poszukiwania. W tym celu podwoił liczbę wizyt w Różowej Ambystomie i zdarzało się, że bywał tam nawet dwa razy dziennie. Jego stosunki z Brendą, właścicielką sklepu również uległy zmianie. A mówiąc konkretniej, zmianie uległ zakres przestrzeni osobistej, zarówno jego jak i dziewczyny. Zredukował się. Do zera.

Brenda była młodsza od Borysa o niecałe pięć lat. Jej różowa firmowa koszulka z wizerunkiem ambystomy, luźne jasnoniebieskie dżinsy, burza kręconych włosów w kolorze idealnie wypieczonej skórki kiełbasy śląskiej grillowej z rodzinnego opakowania XXL i oczy, lśniące niczym łuski hodowanych przez nią rybek działały na najmłodszego syna szefa rosyjskiej mafii niczym czerwona płachta na byka lub ścianka akwarium na karpia Mustafę. Pobudzająco. Ach, pobudzająco to mało powiedziane...

Nie umknęło to oczywiście uwadze pani prezes Verges. To z jakim podnieceniem Borys wybiegał z domu, by w Różowej Ambystomie rozprawiać na temat samic wszelkiego rodzaju ryb, umknąć by nie mogło nawet ślepemu. Claudia widziała to i niepokoiła się. Ilekroć wracała do domu po pracy Borys, albo właśnie wychodził, albo wracał z pogawędki u Brendy. W takich chwilach pozyskanie uwagi ukochanego graniczyło z niemożliwością. Umysł wypełniał mu żargon akwarystyczny i tylko nim był w stanie mówić przez następne kilka godzin, co zresztą czynił, przesiadując przed akwarium karpia Mustafy i wgapiając się w niego, niczym w najnowszy odcinek ulubionego programu pani prezes - 1001 sposobów na mięso.

Claudia była załamana. Jej cudowny, bajeczny związek z każdym dniem chylił się coraz bardziej ku upadkowi, a jej ukochany nie był nawet tego świadomy, zbyt zajęty swoimi rybkami. Pani prezes poczęła odczuwać emocję, która jak dotąd sądziła właściwa była jedynie klasom niższym, kobietom znajdującym się na szczeblu kariery, bogactwa i sławy bez porównania niżej niż ona sama. Bo czy Claudia Verges, pani prezes stojąca na czele firmy władającej mięsnym rynkiem Stanów Zjednoczonych, kobieta mająca własną markę perfum, będąca w związku z synem szefa najbardziej wpływowej rosyjskiej mafii, dzierżąca w ręku władzę i monopol na handel kiełbasą myśliwską, miałaby doświadczać tak niskiego uczucia jak zazdrość? Wydawało się to nie do pojęcia. A jednak, tak było.Duma, która wypełniała serce pani prezes w takim niemalże stopniu jak duszę, nie pozwalała jej przyznać się do tego przed samą sobą, a tym bardziej przed Borysem. Dlatego też nie przeprowadziła z nim na temat Brendy żadnej poważnej rozmowy. Nie okazywała rozdrażnienia. Nieświadomość Borysa i duma Claudii pozwoliły im przetrwać trzy tygodnie wolne od kłótni. Po upływie tego czasu nastąpił rozłam. Siedząc w autobusie, pani prezes wzdrygnęła się na to wspomnienie. Przed oczami przemknęły jej obrazy: Różowa Ambystoma, akwarium glonojadów, Brenda i Borys... jej Borys... przyssany do twarzy Brendy, sam przypominający jednego z glonojadów. Claudia aż zachłysnęła się na ten widok, po czym zrobiła to, co nakazywał jej instynkt- zdzieliła Borysa torbą w pysk i wybiegła ze sklepu. Pamiętała to doskonale. W końcu wydarzyło się to zaledwie kilka godzin temu. Po tym jak zamknęły się za nią drzwi Różowej Ambystom, Claudia Verges zrobiła coś, czego nigdy by się po sobie nie spodziewała. Pobiegła na przystanek, wsiadła do autobusu i odjechała. Postanowiła opuścić Nowy Jork, porzucić stare życie, wymazać z pamięci Borysa, rozpocząć zupełnie nowy rozdział i być może (?) przejść na wegetarianizm.



Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Zobacz również!
  • Facebook Basic Square
bottom of page