top of page

Wywiad z Panem Prof. Stanisławem Żabskim


Jak Pan wspomina prace w naszej szkole?

Z wykształcenia jestem matematykiem, prowadziłem lekcje matematyki. W ostatnich latach bardzo dobrze mi się pracowało. Miałem kilku olimpijczyków, laureatów konkursów matematycznych. Młodzież, którą uczyłem, studiowała na tych uczelniach które sobie wymarzyli. Z tego tytułu jestem bardzo zadowolony. Jeżeli cofniemy się do okresu komunistycznego, to specjalnie nie byłem zadowolony, ponieważ w szkole była indoktrynacja. Byłem matematykiem a także wychowawcą i należało również realizować doktrynę komunistyczną. Stąd ten okres zdecydowanie mniej wspominam. Tym bardziej, że znany byłem z tego, delikatnie mówiąc, że nie byłem zwolennikiem państwa komunistycznego.

Jakie obowiązki spoczywały na Panu, gdy sprawował Pan funkcje przewodniczącego Komitetu Założycielskiego Niezależnego Związki Zawodowego „Solidarność”?

Byłem przewodniczącym Komitetu Założycielskiego, później przewodniczącym Komitetu Komisji Zakładowej tutaj w ogólniaku, oprócz tego do naszego związku zgłosiło się trochę nauczycieli z innych szkół tam, gdzie nie powstały Komisje Zakładowe Solidarności. Nie wszędzie powstały Komisje Zakładowe, czyli „Solidarność” Obok tego byłem w zarządzie, MKZ czyli w Międzyzakładowym Komitecie Założycielskim Solidarności do stanu wojennego, czyli do 13 grudnia. Wypełniałem podstawowe obowiązki, wiązało się to także z reprezentacją. Reprezentowałem MKZ w czasie uroczystości grudnia 1970, czerwca 1956 w Poznaniu, reprezentowałem także oświatę w różnych okolicznościach, np. w Warszawie dyskutując nad zmianami w oświacie.


Czy nie bał się Pan o swoje życie, biorąc na siebie takie obowiązki? Zawsze, jeśli chodzi o rodzinę. Rodzina doświadczyła w czasie trwania solidarności rożnych szykan. Jednak nawet się nad tym nie zastanawiałem, bo dla mnie było bardzo ważna, jako Polaka wolność, tożsamość narodowa, prawdziwa historia. Wy też, jako młodzi ludzie chcecie żyć w wolnym państwie, żeby nikt nam nie narzucał różnych rzeczy, tak każdy Polak, który czuje tożsamość polską, powinien się tak zachowywać. Było to naturalne.


Czy odważyłby się Pan jeszcze raz wziąć udział w takiej działalności? Zdecydowanie tak.


Czy może Pan pokrótce opisać życie w obozie?

Jest to sytuacja podobna, która była w 1949 roku to były Wojskowe Korpusy Górnicze, które funkcjonowały do 1959 roku. Kierowano tam wyłącznie młodych, poborowych mężczyzn, których uznawano za przeciwników politycznych. Jaruzelski w wywiadzie nazwał to po literacku, inteligentnym internowaniem. Lecz była to zasadnicza różnica między internowaniem 13 grudnia a naszym. Bo tak jak niektórzy np. Lech Wałęsa był w ośrodku wypoczynkowym, my natomiast byliśmy skierowani na Kępę Panieńską w Chełmnie. Jest to taki teren miedzy wałem powodziowym a Wisłą. Był to listopad, grudzień, styczeń, czyli teren bardzo podmokły, spaliśmy w nieogrzewanych namiotach. Nazywano to powołaniem do wojska. Jedyną broń którą mieliśmy była siekiera, którą można było otrzymać na książeczkę wojskową, żeby narąbać sobie drzewa i napalić na noc. Byliśmy cały czas w terenie. Polegało to na tym, że na przykład kopaliśmy rowy, wracaliśmy do obozu, po obiedzie te rowy zasypywaliśmy i tak z powrotem, żeby nas zmęczyć, zniechęcić. Ponadto były szkolenia polityczne. Dla przykładu, był kolega ze Szczecina, który przyjechał do tego wojska. Miał gorset gipsowy od polowy pasa do końca szyi, i to było powołanie do wojska tak to właśnie wyglądało. Były to warunki nas wyniszczające, to nie miało nic wspólnego z wojskiem poza tym ze mieliśmy mundury. Kolejnym przykładem chęci wyniszczenia nas jest imitacja min. Polegała na tym, że w skrzynkach zamiast min podawano nam cegły, chodziliśmy parę kilometrów, zakopywaliśmy te cegły, z powrotem wykopywaliśmy i z tymi cegłami z powrotem wracaliśmy do obozu. Jeżeli chodzi o wodę to było tam kilka kranów na 300 osób.


Jak traktowano pana podczas pobytu w szpitalu?

Chorowałem na zapalenie stawów skokowych, uważano, że symuluję. Pobierano mi krew kilka razy dziennie i przez długi okres czasu straciłem przytomność. Nie wierzono mi, kazano ściągnąć dokumentację ze szpitala. Okazało się, że dokumentacji nie ma. Przetrzymano mnie miesiąc i w końcu wypuszczono.


Co Pan czuł w momencie, gdy wprowadzono stan wojenny?

Byłem mimo wszystko zaskoczony, czuło się w powietrzu, że cos się dzieje. Tym bardziej, ze 13 grudnia były chrzciny mojego młodszego syna. Chrzciliśmy na zakrystii, ponieważ trzeba było to zrobić szybko. Byliśmy zagrożeni internowaniem. Ojcem chrzestnym był także działacz solidarności. Chcieliśmy zrobić to szybko i iść do domu pochować literaturę drugiego obiegu oraz dokumentacje, bo tym także się zajmowałem.


Czy w ocenie pracy Komisji przeszkadzało to, że jest Pan katolikiem? Zdecydowanie tak, katolik i nauczyciel, który uczy w szkole socjalistycznej to jest nieporozumienie, tak było to interpretowane.


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Zobacz również!
  • Facebook Basic Square
bottom of page