top of page

Nasza twórczość - Psałterz pokoju


PSAŁTERZ POKOJU

Karczma "Tygrysia Głowa" nie była często odwiedzana przez przybyszów. Podróżnicy najchętniej zachodzili do "Łysego Łba" lub "Podchmielonej Anieli", gdzie mogli przy okazji zdobyć nocleg. Karczma pana Brooka nie miała takich luksusów. Witali tutaj tylko smakosze dobrego piwa. Byli to stali klienci lub ich znajomi, jednak nie można było powiedzieć, że ludzi było mało a urobek niski. Każdy szanował smak złocistego napoju wydawanego przez karczmarza i jego córki. Ten szacunek przejawiał się brakiem jakichkolwiek bójek czy agresywnych zachowań w lokalu. W innych miejscach takie sytuacje były nawet na początku dziennym. Dlatego ostatnio na zjeździe karczmarzy pan Brook i jego karczma zostali wybrani w kategorii "Najbezpieczniejsza ludzka zagroda" i "Najspokojniejszy karczmarz". Nie przyniosło mu to może jakiegoś wielkiego rozgłosu, jednak pan Brook nie narzekał i pokazywał każdemu bywalcowi swoją nagrodę, by wszyscy mogli nacieszyć razem z nim oko. Pomimo tego, dzisiejszy dzień nie należał do najspokojniejszych. Wszystko za sprawą incydentu, który miał miejsce w sąsiednim mieście. Miał on podtekst polityczny i spowodował napięcia pomiędzy królestwami, co mogło doprowadzić do wojny, ponieważ wcześniejsze stosunki też nie wyglądały za dobrze. Co było problemem, miasto, w którym mieściła się "Tygrysia Głowa", leżało niedaleko granicy obu państw. W wyniku wojny jest pewne, że zostałoby ono celem wypraw łupieżczych przeciwnika. Każdy więc był ostrożny i przez to też ludzie częściej dzisiaj na siebie naskakiwali. Zbliżał się wieczór. W karczmie pana Brooka nie było wiele osób. Dwóch starych bywalców, Alfon i Greff, ich synowie, Palmar, Gothar i Fin, trzech znajomych sobie i innym kowali, Rainfard, Brogun i Joslef oraz dwie córki karczmarza, Hiacynta i Bergolia oraz sam pan Jason Brook. Niezbyt spokojne rozmowy i niezręczne śmiechy wypełniały lokal. Tymczasem przez drzwi frontowe wszedł Grinson, stolarz mieszkający dwie ulice stąd. Wyglądał na zdenerwowanego. Przybyły gość rozejrzał się pospiesznie, po czym podszedł do najmłodszego z kowali, Rainfarda. Ten młodzieniec ostatnio zaczął się wybijać, produkując broń z lutomyru, co było niesłychanie trudną sztuką. - Rainfard, mam do ciebie sprawę. - zwrócił się do obiecującego kowala Grinson. - Wiem, że masz czas do końca następnego roku, ale słyszałem, że ci się powodzi. Czyż więc mógłbyś mi oddać dług?- zapytał niepewnie. Widać było w jego zachowaniu dozę zaniepokojenia.


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Zobacz również!
  • Facebook Basic Square
bottom of page